czwartek, 6 października 2011

Siódmy dzień

Siódmy dzień. No i powoli mija już tydzień. Myślę, że to mógłby być odpowiedni dzień na powrót do pracy. Ja na szczęście mam jeszcze jakieś dwa tygodnie wakacji.
Wszystko powinno się więc 3 razy lepiej wygoić.

Dzisiaj pierwszy raz porządnie umyłem operowaną okolicę wodą. Wcześnej tylko dokładnie obmywałem gazikami nasącznymi rivanolem. Nadal lekkie uczucie dyskomfortu w slipkach. Ale chyba tak będzie dokąd nie wyjdą mi ostatnie szwy. Albo przynajmniej ich większość.

Trzeci sezon Nip/Tuck niesamoicie wciąga - pochłonął niemal cały mój dzień. Miałem dzisiaj sporo napisać, poczytać testy do LEPu, pouczyć sie hiszpańskiego. Ale ten serial. Choć często bohaterowie mnie dosłownie wkurzają i coraz bardziej się nimi brzydzę trzeba obejrzeć do końca jak się zaczęło.


Siedem sezonów to razem 100 docinków - powinno pójść szybko, obejrzałem już 41. A dzień się jeszcze nie skończył. Biegać nie mogę, trenować na siłowni też za bardzo nie, a taka rekonwalescenjcja człowieka już zupełnie rozleniwia.

Gdybym podał się zabiegowi w roku akademickim byłoby ciężko. Cały czas musiałbym być w ruchu co skutkowałoby na pewno większą opuchlizna, krwawieniami itp. Jak widać z doświadczenia ta okolica bardzo średnio się u mnie poddaje ingerencjom lekarskim i goi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz