niedziela, 11 marca 2012

Rozważania na Dzień Kobiet 2012


Co dać kobiecie na Dzień Kobiet?
Co zrobić, aby poczuła się wyjątkowo?

Panowie, pamiętajcie!
Nie tylko kwiatek uszczęśliwi kobietę.

piątek, 30 grudnia 2011

Rozważania na koniec roku 2011

Niedługo powitamy nowy rok. Skłoniło mnie to już teraz do kilku przemyśleń i podsumowań.

W roku 2012 zapewne o moich wcześniejszych problemach ze stulejką będę mało co pamiętał. Zostanie co prawda blog, który ma dziennie około 100 wyświetleń, czasem może zajrzę na forum stulejka.com aby odpowiedzieć na posty tych którzy ze stulejką jeszcze się nie uporali lub są świeżo po zabiegu i mają wątpliwości co do jego skuteczności i możliwych powikłań. Ale będzie to czysta przyjemność. Mój urologiczny problem zniknął, odszedł w niepamięć i teraz pozostaje tylko cieszyć się życiem. Może się powtarzam, ale pragnę zachęcić wszystkich niezdecydowanych do podjęcia męskiej decyzji i uporania się ze stulejką. Im wcześniej tym lepiej - truizm, zdaje sobie sprawę. Ale tak wygląda właśnie prawda.

Często mężczyzna decyduje się na zabieg dopiero gdy w jego życiu pojawia się kobieta. I nie w momencie, gdy poznaje fajną dziewczynę i zaczyna się z nią spotykać - zwykle dzieje się to w momencie, w którym dochodzą do punktu w którym coraz śmielsze pieszczoty skłaniają do "pójścia na całość' lub gdy kilka pierwszych stosunków z powodu stulejki było nieudanych.

Do poruszenia tego tematu zainspirował mnie niedawno widziany Demotywator:



Mogę się założyć, że jego autor nigdy nie pomyślał, że można go powiązać z problemem, o którym ja teraz piszę. Ale to świadczy tylko o tym, że poruszana kwestia jest jeszcze bardziej uniwersalna, autentyczna i można przyjrzeć się jej pod wieloma względami.
Jest całkiem sporo mężczyzn, którzy boją się pójść na operację stulejki i opisują swoją sytuację na wspomnianym forum - strach przed lekarzem, przed rozebraniem się (a co jeśli lekarz to baba), strach przed bólem, uszczerbkiem na męskiej dumie.

No ludzie - przecież kobiety skaczą po fotelach ginekologicznych co jakiś czas, rodzą dzieci, czasem muszą przyjść do lekarza po pomoc w zwalczaniu infekcji dolnych dróg moczowych. I po prostu to robią. Mężczyźni mają z tym taki problem. Ze mną było z resztą podobnie - do decyzji musiałem długo dojrzewać. A kobiety, jak ta z obrazka dumnie prą naprzód, z piersią do przodu...

Oczywiście przesadzam, ale coś w tym jest. Często macho okazuje się prowadzonym na krótkiej smyczy barankiem. A może po prostu na to pozwala bo bardzo kocha swoja kobietę? Czy być może wszystko już mu obojętnieje?

środa, 21 grudnia 2011

Wrażenia z ćwiczeń na Oddziale Urologii

Mam od wczoraj zajęcia z urologii. Bardzo krótki blok - trwa raptem 3 dni. Ale kliku ciekawych rzeczy się dowiedziałem, również na tematy nieco ze stulejką związane. W każdym bądź razie z penisami. Dlatego chciałbym się kilkoma z nich z odwiedzającymi podzielić.


1. Skręt jądra - - bardzo ważne, żeby o tym zjawisku wiedzieć, szczególnie gdy ma się syna nastolatka. Skręt dotyczy bowiem najczęściej młodych chłopców, którzy zaczynają się często masturbować. A że niektórzy z nich mają długa mosznę, długie nasieniowody może dojść do skrętu jądra. I tutaj nie można objawów zlekceważyć. W ciągu 4 godzin od skrętu tkanka ulega martwicy i całe jądro staje się bezużyteczne, jeżeli chodzi o czynność rozrodczą.


2. Załupek - niby wszystko wiadomo, ale spojrzenie z innej strony. Nasz asystent użył stwierdzenia, że ta jednostka to porażka pacjenta i porażka lekarza. pacjenta bo się nie myje,nie dba odpowiednio o higienę, a lekarza, bo zdarzało się, że po zabiegach, operacjach urologicznych lekarz nie odprowadzał napletka i powikłaniem był załupek. Z punktu widzenia lekarza - zawsze jak do szpitala trafia nastoletni chłopiec z bólem brzucha trzeba obejrzeć jego prącie i mosznę.



3. Złamanie prącia - bardzo poważny stan, pękniecie ciał jamistych prącia i wynaczynienie krwi do osłonek. Do złamania dochodzi w wyniku brutalnego, nagłego stosunku płciowego. Generalnie porażka dla mężczyzny. Po zabiegu penis już zawsze będzie znacznie skrzywiony i nic więcej nie da się zrobić. Złamane prącie przypomina ... saksofon przypadek kliniczny


4. Ciągotka, pernamentny wzwód - długotrwale utrzymujące się poszerzenie ciał jamistych, które wypełniają się krwią. lekarz bierze jak najgrubsza igłę i stara się odessać zaschnięta krew. Jeśli nie przyniesie skutku pozostaje tylko operacja. przypadek kliniczny

5. Oderwanie skóry moszny, skóry prącia
- dawniej popularny uraz w fabrykach., Obecnie kazuistyka, zdarza się w wyjątkowych okolicznościach.Zaciekawiło mnie postępowanie. Przyjeżdża pacjent z jądrami na wierzchu z obdartym ze skóry prąciem - co robiono? Przyszywano prącie do brzucha, a jądra na udo...



6. I na koniec Najważniejsze!  Zanim wsiądziesz do samochodu postaraj się oddać mocz, szczególnie jeśli chociaż w lekkim stopniu odczuwasz taką potrzebę. Pasy samochodu są tak skonstruowane że czasem nie musi dojść do wypadku, a jedynie do bardzo ostrego hamowania, a wypełniony moczem pęcherz ulega urazowi, często bardzo poważnemu.





wtorek, 8 listopada 2011

8 listopad 2011

U mnie wszystko w jak najlepszym porządku. O zabiegu niemal już zapomniałem, czasem żałuje tylko, że nie poszedłem na niego wcześniej. Zaglądam czasem na forum stulejka.com, ale bardziej z ciekawości, z racji zainteresowań medycyna i możliwości pomocy inny oraz poszerzenia przy tym nieco swojej wiedzy.

Sprzęt funkcjonuje i wygląda bez zarzutu. Nie miał niestety jeszcze okazji być wypróbowanym w boju...
Ale przyjdzie i na to czas.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających. Powodzenia w waszych zmaganiach ze stulejką!

wtorek, 18 października 2011

18 październik 2011


Zaniedbałem bloga, przyznaję bez bicia. Kilku relacji nadal nie mam czasu i jakiejś ochoty, wenętrznej potrzeby dodać.Napiszę więc teraz o tym, jak ma się sprawa dzisiaj.

Otóż jestem bardzo zadowolony. Jestem jakieś 40 dni po operacji plastyki napletka z wydłużaniem wędzidełka. Dzięki temu zabiegowi mój penis jest dłuższy i nie ma stulejki. W tzw. zwisie napletek zsuwa się z żołędzia bez problemu, we wzwodzie z delikatnym jeszcze oporem. Mam na granicy blaszki zewnętrznej i wewnętrznej napletka po stronie grzbietowej prącia pięć takich lekko bliznowatych wypustek, które w niczym nie przeszkadzają, ale i tak z czasem zejdą. Szew nie uchował się ani jeden.

Wszystko działa super a będzie jeszcze lepiej. Mam delikatną oponkę, która końcu kiedyś zniknie i tak jak pisałem we wzwodzie napletek mógłby dawać się odrobinę jeszcze lżej ściągać. Ale wszystko pozostaje w kwestii ćwiczeń.

Cieszę się, że zdecydowałem się na operację - była to jedna z naprawdę ważniejszych decyzjii w moim niezbyt długim jak na razie życiu:)
Mam nadzieję, że być może mój blog pomoże komuś  podjęciu podobnej decyzji.

Znalazłem fajny obrazek odnośnie mojego obecnego stanu.


Ogolony i gotowy do boju

środa, 12 października 2011

Wpis 28 O małym powikłaniu i o zdejmowaniu szwów



Cholerka, jak ten czas szybko leci. Już pół miesiąca od moje operacji. Nip/Tuck obejrzane w komplecie - jestem z siebie dumny.Przy okazji polecam wam film 'Unknown; z Liamem Nissonem - naprawdę wciągający - tylko nie oglądajcie żadnych zwiastunów, spojlerów ani nie czytajcie opinii - odbiorą wam spora część zabawy. Ale koniec tego offtopowania.

Zebrałem się i porządkuje moje poprzednie wpisy. Trochę w tym chaosu jest. O niektórych rzeczach nie pisałem i muszę sobie przypominać jak to było. A było np tak:

15 dzień czwartek
Dzisiaj trochę przesadziłem z robótkami ręcznymi. I penis spuchł na kilka godzin jak po operacji. Ale trudno. Narząd nieużywany przecież zanika. A prącie to ważny narząd i musi być gotowy do bojów wszelakich. Opuchlizna na szczęście zeszła szybko po rumiankowych kąpielach. Wypadły również dwa szwy z obwodu.

18 dzień niedziela
Ciężka sprawa z tym wychodzeniem szwów. Tyle powiem.

20-któryś dzień
Tydzień później okazało się, że zdejmowanie szwów przez lekarza też nie jest zbyt miłe. Strasznie szczypie a chirurg używał przy tym normalnych narzędzi - chyba Peana oraz pęsety. A do ucinania szwów całkiem sporych nożyczek. Myślałem, że tylko delikatnie będzie je przecinał skalpelem a tu taka niemiła niespodzianka. Pozwoliłem, żeby zdjął 4 największe i najbardziej przeszkadzające a reszta (a nie było ich już tak wiele) pozostała do 'samowypadnięcia'. Bolało więcej niż cały zabieg wraz z otoczką więc po prostu nie było warto. Po co sobie na koniec fundować dodatkowe traumatyczne wspomnienia.

Pozostałe szwy wypadły jakiś tydzień po tej wizycie na Oddziale urologii. Praktycznie jednego dnia, w czasie kąpieli. Gdybym wiedział, że finał okaże się tak bezproblemowy pewnie nie zawracałbym lekarzom  głowy i spokojnie czekał. Ale cóż - człowiek całe życie się uczy.

Teraz - Wolność!
.


wtorek, 11 października 2011

Wpis 27 O Azulanie (Rumianku)

14 dzień środa
Kąpieli w rumianku nastał czas. I wiecie co - widać, że to działa. Szwy stały się optycznie grubsze - łatwiej jest je więc przerwać.

Teraz o tym rumianku.
Azulan to produkt leczniczy w postaci płynu przeznaczony do użytku zarówno wewnętrznego jak i zewnętrznego. Substancję czynną stanowi etanolowy wyciąg z kwiatów rumianku. Zawartość etanolu wynosi 65-72 %. Lek przeznaczony jest do stosowania zewnętrznego w stanach zapalnych skóry, błon śluzowych zewnętrznie. Wewnętrznie w stanach skurczowych i zapalnych przewodu pokarmowego.
Ze względu na to, że lek zawiera etanol nie zaleca się prowadzenia pojazdów

W praktyce:
Roztwór sporządzamy w małym naczyniu, tak aby zużyć daną porcję w wciągu jednego, góra dwóch dni. Maczamy wacik i przemywamy okolicę żołędzia,szczególnie w miejscu szwó lub po szwach. Mi lekarz zaleciłchyba 2 razy dziennie, ale przemywałem częsciej. Dopóki mi się nie znudziło...

poniedziałek, 10 października 2011

Zdejmą, czy nie zdejmą? (Szwy)

13 dzień wtorek

Jednak mi szwów nie zdjeli, co za misie. Zalecili tylko moczyć dwa razy w rivanolu albo: Azulan.  słynny rumianek, o którym wiele czytałem na forum stulejka.com.

A konkretniej. Tym razem przyjął mnie doktor Boniecki.


Powiedział, że wszystko wygląda o.k., a szwy spokojnie można zostawić do 3 tygodni. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że miał rację. Opuchliznę i lekką oponkę określił jako spore, dlatego dostałem wspomniany Azulan. Wizyta uspokoiła mnie, ale jednak zmarnowałem trochę czasu i pieniędzy na podróż. Chociaż udało się też przy okazji załatwić jedną sprawę w Łodzi.


niedziela, 9 października 2011

Wydłużanie penisa na koszt NFZ?

12 dzień poniedziałek

Wydłużanie penisa na koszt NFZ?
Mój jest teraz naprawde dużo dłuższy.To krótkie wędzidełko znacznie go ograniczało. Zawsze uważałem, że mam całkiem dużego penisa, a teraz to już naprawdę - dużego bez żadnych dodatkowych przymiotników. W sumie fajna sprawa. Inna zmiana to większy 'zasięg' przy oddawaniu moczu.

A w Bez skazy kilka odcinków temu było o redukcji penisa. Facet, instruktor jogi przeszedł na wyższy poziom i potrafił sam sobie zrobić blow joba. Jego strasznie długi penis przez większość dnia podlegał samoobciąganiu ;) Nie potrafił się od tego uwolnić więc zdecydował się na operację. Skracania penisa.

Z drugiej strony operacje penisa polegajace na jego powiększaniu są dosyć częste w USA. Polegają na wydłużaniu więzadeł. Czasem wykonuje się też zabiegi zwiększające grubość prącia.
No i obrzezanie Hight and Tense – tak aby członek wyglądał tak jak u aktorów porno.



sobota, 8 października 2011

Na zachodzie bez zmian

Dziewiąty dzień
Zachciało mi się forsować się w piątek. Miałem na sobie w miarę obcisłe slipki i wróciłem z dosyć mocno przyklejonym penisem do nich. Było troszkę krwi, dużo dyskomfortu i w ogóle. Jak to mówią głupota nie boli. Nie wiem już sam, czy NFZ to był dobry pomysł. Czuję sie niedoinformowany a w internecie trudno znaleźć mimo ogromu treści coś co pomogłoby konkretnie moim przypadku. Z resztą stałego dostepu do internetu do końca września nie mam i nie będę miał. Plan na najbliższy tydzień - odpoczywać, skończyć drugie opakowanie antybiotyku

Dziesiąty dzień sobota
Trudno w to uwierzyć, ze to już dziesiąty dzień, dziesiąta doba od operacji się zaczyna. Starałem się trzy razy dodatkowo dokładnie umyć ta okolicę dodatkowo, tak aby przyspieszyć 'schodzenie' szwów.

Jedenasty dzień
Obudziłęm sie z penisem w wzwodzie. I wygląda cłakiem nieźle. Końcówka żołędzia wystawała całkiem znacznie. I żadnych szwóww nie było widać. A mam ich jeszcze dużo. 

Już nie wiem sam co o tym mysleć. Te wszystki szwy wyglądają naprawdę solidnie. Udało mi się wyciągnąć jeden, ale z miejsca gdzie było ich spro - z okolic wędzidełka. Szwy ułożone w pierścień poza tym który wypadł drugiego czy trzeciego dnia dobrze się trzymają i może być z nimi problem.

Myślałem, że obędzie się bez zdejmowania szwów ale w takim tempie ich schodzenia... Już odechciewa mi się też powoli tych relacji. Człowiek dochodzi do wniosku, że jednak aż takim humanistą nie jest aby pisać codzienne relacje

5 sezon Nip/Tuck jest przerażający. Wcześniej bohaterowie serialu mieszkali w Miami, teraz przenieśli się do Los Angles. Zabójstwo człowieka za pomoca pompowania mu przez rurę ustach wkładu do wypychania pluszowych misiów, wypadek samochodowy spoodowany przez paparazzich,
Chirurdzy plastyczni w serialu i relality sho o nich samych, otrucie za pomocą rtęci, strzałów z broni palnej już nie licząc, Kobieta 4 razy przebijajacanożem
chirurga na bloku w trakcie gdy operuje on swoją córkę

Podjąłem decyzję, ze we wtorek jadę do lekarza. Musi to zobaczyć. jeśli powie, ze wszystko jest o.k. to niech zdejmą mi wreszcie te szwy. Tylko przeszkadzają.

Przez nie wszystko nie może się zupełnie zagoić. A w Noszczyku przeczytałem, że okres wchłaniania szwów tego rodzaju wynosi maksymalnie 180dni. Pół roku - tylę na pewno czekać nie będę. Boje się też czy aby na pewno wszystko jest o.k.

Penis

piątek, 7 października 2011

Wątpliwości

Ósmy dzień. Czyli czwartek.

Dokładnie tydzień temu miałem operację. Dzisiaj widać jej efekty. Mimo tego, że lekarze zabronili mi jeszcze ćwiczyć napletek i nie wykonałem ściągnięcia go do końca widzę sporą różnicę.

Odsłania się 'dwa razy więcej' żołędzia niż kiedykolwiek, i to przy lekkim tylko zsunięciu napletka. A odkrywanie dalej też w miarę łatwo idzie. Wszędzie tyle szwów, na żołędzi nawet, w jej wcześniej nie widocznym fragmencie. Miejsce w którym było dużo szwów blisko siebie (okolice wędzidełka) tak jakby skleiło się ze sobą. Samowchłanialne szwy posklejały się w tym miejscu w jedną masę, która pewnie niedługo się wchłonie.

Ciekawe to wszystko. Zarazem ta niepewność, czy wszystko będzie dobrze.
Chyba jednak będę musiał wybrać się na kolejną kontrolę do urologa przed początkiem października. Żeby się upewnić. Na razie jestem przekonany, że napletek bez problemu dałby się zsunąć do końca. Ale zastanawiam się, jak to wszystko powinno wyglądać
----
No i przestraszyłem się. Nie jest chyba w porządku. Dzisiaj przy oddawaniu moczu większość poleciała normalnym strumieniem pod kątem ale część po prostu ciekła pionowo przez cały czas.
Nie wiem, czy jakiś szew nie puścił i cieknie mi z części żołędzia, która jest rozcięta. Drugie oddawanie moczu - tym razem bez przecieków.

Może się zasklepi. Nie mam ochoty jechać i prosić się o konsultację urologiczną. A tym bardziej nie chce mieć zakładanych kolejnych szwów. Może jeśli przez najbliższe kilka dni nie będę czekał na pełne wypełnienie pęcherza i oddawał megastrumienia moczu obszar pękniętego szwa się zasklepi.

Miejmy nadzieję. Wszystko do tej pory szło tak dobrze.
Piąte dzisiaj oddawanie moczu też w porządku. Ulżyło mi.

Jednak operacja prawie 100 kilometrów od miejsca zamieszkania i najbliższy dostępny, dobry, państwowy urolog też w takiej odległości to ciężka sprawa.

czwartek, 6 października 2011

Siódmy dzień

Siódmy dzień. No i powoli mija już tydzień. Myślę, że to mógłby być odpowiedni dzień na powrót do pracy. Ja na szczęście mam jeszcze jakieś dwa tygodnie wakacji.
Wszystko powinno się więc 3 razy lepiej wygoić.

Dzisiaj pierwszy raz porządnie umyłem operowaną okolicę wodą. Wcześnej tylko dokładnie obmywałem gazikami nasącznymi rivanolem. Nadal lekkie uczucie dyskomfortu w slipkach. Ale chyba tak będzie dokąd nie wyjdą mi ostatnie szwy. Albo przynajmniej ich większość.

Trzeci sezon Nip/Tuck niesamoicie wciąga - pochłonął niemal cały mój dzień. Miałem dzisiaj sporo napisać, poczytać testy do LEPu, pouczyć sie hiszpańskiego. Ale ten serial. Choć często bohaterowie mnie dosłownie wkurzają i coraz bardziej się nimi brzydzę trzeba obejrzeć do końca jak się zaczęło.


Siedem sezonów to razem 100 docinków - powinno pójść szybko, obejrzałem już 41. A dzień się jeszcze nie skończył. Biegać nie mogę, trenować na siłowni też za bardzo nie, a taka rekonwalescenjcja człowieka już zupełnie rozleniwia.

Gdybym podał się zabiegowi w roku akademickim byłoby ciężko. Cały czas musiałbym być w ruchu co skutkowałoby na pewno większą opuchlizna, krwawieniami itp. Jak widać z doświadczenia ta okolica bardzo średnio się u mnie poddaje ingerencjom lekarskim i goi.