niedziela, 25 września 2011

Sala operacyjna

Po wjechaniu na teren bloku trzeba było zmienić łóżko na 'zielone'. Nie ma co się do niego przywiązywać bo zaraz i tak kolejna zmiana. Siostrzyczki z urologii wróciły na oddział, a zajęła się mną moja instrumenatariuszka wraz z jakąś przechodzącą akurat pielęgniarką operacyjną.

Znalazłem się więc na moje sali operacyjnej. Miejscu generalnie dobrze mi znanym. Nigdy nie byłem na bloku w WAMie, ale na innych spędziłem sporo czasu. Wymogi sterylności powodują, że wszystkie te sale wyglądają niemal tak samo. Moja była jednak stosunkowo mała. Wyglądała na przystosowaną dokładnie do takich, w miarę prostych zabiegów.
.

Położyłem sie nagi od pasa w dół na stole operacyjnym, przykryto mnie częściowo jeszcze jednym zielonym prześcieradłem.Moje nogi zostały przytwierdzone do stołu specjalnym pasem. Następnie lekarz i instrumentariuszka zaczęli zakładać obłożenia. Czyli takie sterylne kwadratowe lub prostokątne fragmenty specjalnego materiału, z odrywalną taśmą u spodu na brzegach, tak aby można z tego tworzyć różne konstrukcje. Efekt końcowy był taki, że tylko mój penis został wydobyty nad obłożenia, reszta była przykryta. Później doktor stwierdził, że lepiej żebym nie patrzył i zrobiono mi jeszcze z jednego dużego obłożenia i dwóch po bokach parawan rozpostarty na stojakach. Znalazłem się więc w pozycji w której na mnie nikt nie patrzył poza przechodzącą czasami pielęgniarką operacyjną. I raz zajrzała do mnie instrumentariuszka, bo doktor w swoim stylu twierdził, że pewnie podsypiam. Komunikację z lekarzem miałem więc tylko głosową. Miałem mówić kiedy boli.

Może zbyt komfortowe to wszystko nie było, ale lepiej nie patrzeć. Mówię to jako student medycyny, który często wbijał się na blog po to, żeby poznawać kolejne zabiegi coraz lepiej.
Ale jakby mi film nakręcili z operacji, jak to praktykuje się w kilku szpitalach województwa mazowieckiego toc hętnie bym go obejrzał. Gdzieś po roku jak już najmniejszy śladu po operacji nie zostanie. Poza brakiem stulejki oczywiście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz