czwartek, 22 września 2011

Sala numer 3


Zgłosiłem się wreszcie do dyżurki pielęgniarek na Urologii. Była około 8.15. Tutaj okazało się, że pielęgniarka musi zebrać ze mną kolejny wywiad. Pytania się częściowo powtarzały, ale było ich dużo więcej. Szczerze powiedziawszy mało już z tego pamiętam.

Pytania o nałogi, o przyjmowane leki, w szczególności antybiotyki w ostatnim czasie, o uczulenia na leki. Pytanie o to, czy nie mam innych chorób towarzyszących. Po nim nastąpiło standardowe czy ma pan cukrzycę, nadciśnienie itp. Niby negatywna odpowiedź na wcześniejsze pytanie to wyklucza, ale dla pewności zawsze doprecyzowuje się.

Wreszcie dostałem koszulkę, w którą polecono mi się przebrać i zaprowadzono mnie te 3 metry do mojej sali. I tutaj pełne zaskoczenie. Jednoosobowa, bardzo wysoki standard – osobno łazienka z kabiną prysznicową, osobno toaleta z kolejną umywalką. Dużo miejsca, stolik, trzy krzesła, telewizor funkcjonujący w programie telewizji szpitalnej (2 zł za godzinę). Wszystko ładne, nowe.

Byłem naprawdę pod wrażeniem tej sali. I trochę mi się teraz śmiać chce jak czytam opisy innych na forum o stulejce, którzy zdecydowali się na zabieg w prywatnej klasyce np. "Dostałem miejsce w ładnej, czteroosobowej sali i tu uwaga! Z podwyższonym standardem. Bo poszedłem prywatnie". Ciekawe na czym ten standar miałby polegać? Obrazy na ścianach?




Zaczęło sie czekanie. Po dwóch godzinach uświadomiłem sobie, że zrobiłem głupotę zostawiając rzeczy w depozycie. Chciałem wrócić do domu tego samego dnia jeśli będzie taka możliwość. A bez ubrań będzie to niemożliwe. Miałem co prawda ładną, jednoosobowa salę, ale ja szpitali w roli pacjenta bardzo nie lubię.

Skoczyłem więc na dół do depozytu, wrzuciłem odebraną torbę pod swoje szpitalne łóżko i wtedy w drzwiach stanął lekarz. Zapytał się jeszcze raz czy nie mam jakichś problemów z krzepnięciem krwi i powiedział, że za jakieś pół godziny startujemy. A teraz mam dostać Dormicum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz