środa, 12 października 2011

Wpis 28 O małym powikłaniu i o zdejmowaniu szwów



Cholerka, jak ten czas szybko leci. Już pół miesiąca od moje operacji. Nip/Tuck obejrzane w komplecie - jestem z siebie dumny.Przy okazji polecam wam film 'Unknown; z Liamem Nissonem - naprawdę wciągający - tylko nie oglądajcie żadnych zwiastunów, spojlerów ani nie czytajcie opinii - odbiorą wam spora część zabawy. Ale koniec tego offtopowania.

Zebrałem się i porządkuje moje poprzednie wpisy. Trochę w tym chaosu jest. O niektórych rzeczach nie pisałem i muszę sobie przypominać jak to było. A było np tak:

15 dzień czwartek
Dzisiaj trochę przesadziłem z robótkami ręcznymi. I penis spuchł na kilka godzin jak po operacji. Ale trudno. Narząd nieużywany przecież zanika. A prącie to ważny narząd i musi być gotowy do bojów wszelakich. Opuchlizna na szczęście zeszła szybko po rumiankowych kąpielach. Wypadły również dwa szwy z obwodu.

18 dzień niedziela
Ciężka sprawa z tym wychodzeniem szwów. Tyle powiem.

20-któryś dzień
Tydzień później okazało się, że zdejmowanie szwów przez lekarza też nie jest zbyt miłe. Strasznie szczypie a chirurg używał przy tym normalnych narzędzi - chyba Peana oraz pęsety. A do ucinania szwów całkiem sporych nożyczek. Myślałem, że tylko delikatnie będzie je przecinał skalpelem a tu taka niemiła niespodzianka. Pozwoliłem, żeby zdjął 4 największe i najbardziej przeszkadzające a reszta (a nie było ich już tak wiele) pozostała do 'samowypadnięcia'. Bolało więcej niż cały zabieg wraz z otoczką więc po prostu nie było warto. Po co sobie na koniec fundować dodatkowe traumatyczne wspomnienia.

Pozostałe szwy wypadły jakiś tydzień po tej wizycie na Oddziale urologii. Praktycznie jednego dnia, w czasie kąpieli. Gdybym wiedział, że finał okaże się tak bezproblemowy pewnie nie zawracałbym lekarzom  głowy i spokojnie czekał. Ale cóż - człowiek całe życie się uczy.

Teraz - Wolność!
.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz